Tytuł: Be The Light
Paring: KaiSoo
Długość: Chaptered
Rodzaj: dramat, romans
Duże krople deszczu uderzały o parapet wybijając szybki rytm, któremu towarzyszyło przyspieszone bicie chłopca. Siedział w kącie schowany za zasłoną, zaciskał dłonie na ramionach i chował twarz. Na próżno starał się opanować cieknące po jego policzkach łzy i drżenie ciała. W tym momencie nie mógł pojąć tego, dlaczego to właśnie jego życie jest takie, a nie inne. Dlaczego jego tata nie jest taki sam jak wszystkich innych chłopców, dlaczego nie traktuje go tak jak inni ojcowie swoje dzieci. Nie mógł zrozumieć, dlaczego rówieśnicy, którzy mogliby być jego przyjaciółmi śmieją się i wytykają go palcami. Chciał być jak inni. Chciał mieć normalną, kochającą się rodzinę i spokojny dom. On jednak siedział na strychu, za podartą starą zasłoną, zawieszoną przy jedynym oknie na poddaszu kamienicy zwanym strychem. Drżał i chciał zniknąć, nie wiedział, co ma z sobą zrobić i gdzie się podziać… Jedyny chłopak, na którego zawsze mógł liczyć wyprowadził się do sąsiedniego miasta, a jego nie było stać na bilet, aby do niego pojechać. Nie miał też jak zadzwonić, bał się, że teraz ich przyjaźń, jaką udało im się stworzyć przez rok, zniknie prędzej, niż się pojawiła… Tylko on jeden wiedział, co tak naprawdę działo się u Kyungsoo… Tylko Jongin znał prawdę…
Otarł wierzchem dłoni ściekające łzy z policzka i pociągając nosem spojrzał na szybkę, po której spływały stróżki wciąż padającego deszczu.
- Mamo… - szepnął ochrypłym od płaczu głosem. – Dlaczego Cię nie ma?
Paring: KaiSoo
Długość: Chaptered
Rodzaj: dramat, romans
Prologue.
Duże krople deszczu uderzały o parapet wybijając szybki rytm, któremu towarzyszyło przyspieszone bicie chłopca. Siedział w kącie schowany za zasłoną, zaciskał dłonie na ramionach i chował twarz. Na próżno starał się opanować cieknące po jego policzkach łzy i drżenie ciała. W tym momencie nie mógł pojąć tego, dlaczego to właśnie jego życie jest takie, a nie inne. Dlaczego jego tata nie jest taki sam jak wszystkich innych chłopców, dlaczego nie traktuje go tak jak inni ojcowie swoje dzieci. Nie mógł zrozumieć, dlaczego rówieśnicy, którzy mogliby być jego przyjaciółmi śmieją się i wytykają go palcami. Chciał być jak inni. Chciał mieć normalną, kochającą się rodzinę i spokojny dom. On jednak siedział na strychu, za podartą starą zasłoną, zawieszoną przy jedynym oknie na poddaszu kamienicy zwanym strychem. Drżał i chciał zniknąć, nie wiedział, co ma z sobą zrobić i gdzie się podziać… Jedyny chłopak, na którego zawsze mógł liczyć wyprowadził się do sąsiedniego miasta, a jego nie było stać na bilet, aby do niego pojechać. Nie miał też jak zadzwonić, bał się, że teraz ich przyjaźń, jaką udało im się stworzyć przez rok, zniknie prędzej, niż się pojawiła… Tylko on jeden wiedział, co tak naprawdę działo się u Kyungsoo… Tylko Jongin znał prawdę…
Otarł wierzchem dłoni ściekające łzy z policzka i pociągając nosem spojrzał na szybkę, po której spływały stróżki wciąż padającego deszczu.
- Mamo… - szepnął ochrypłym od płaczu głosem. – Dlaczego Cię nie ma?